Często mnie pytacie, co sprawiło, że na dobre straciłam głowę dla Chorwacji (głównie Dalmacji) do tego stopnia, że postanowiłam nawet studiować język i kulturę tego kraju. Cóż, ciężko jest mi udzielić jednej zwięzłej odpowiedzi, ponieważ łańcuch przyczynowo-skutkowy jest w tej sytuacji bardzo rozbudowany. Niemniej jednak postanowiłam sporządzić listę powodów, dla których darzę Chorwację tak wielkim uczuciem ;))) No to zaczynamy!
#ludzie
Jest wiele rzeczy, które sprawiły, że na dobre zakochałam się w Chorwacji, jednak głównymi sprawcami takiego stanu rzeczy byli po prostu tutejsi ludzie, którzy niezależnie od pory dnia i nocy zawsze są mili i przyjaźnie nastawieni (i nikt im za to dodatkowo nie płaci!!!!) – no dobra, może poza panami w chorwackim PKSie… ;))) Kiedy przychodzę wcześnie rano do piekarni, pani ekspedientka jest uśmiechnięta, zawsze zapyta co u mnie, jak tam w pracy i na co mam dziś ochotę. Ba! Czasem i wyciągnie jakiś towar spod lady. W Polsce, w piekarni o 7 rano, możemy jedynie liczyć na panią z wypisanym weltschmerzem na twarzy, która złośliwie wysypie nam resztę, co to by i nam nie było za lekko od rana…Wierzcie albo i nie, ale Chorwaci naprawdę nie są dla nas mili tylko i wyłącznie dlatego, że jako turyści zapełniamy ich portfele. Oni po prostu są z natury MILI i bardzo OTWARCI – no, o ile i my odwdzięczymy im się tym samym (czasem wystarczy uśmiech lub jakieś proste chorwackie słówko ;)) Jako nie-turystka mogę to potwierdzić ;)))
#magistrala
Czym byłaby Chorwacja bez magistrali! Magistrala zachwyca na każdym odcinku tak, że ciężko jest choć na chwilę oderwać oczy od szyby samochodu. Dookoła rozpościerają się bajkowe widoki – malownicze, trudno dostępne zatoczki z krystalicznie czystą wodą, wybrzeża usiane czerwonymi dachówkami, porty pełne białych żagli, a do tego szum morza, śpiew cykad i uderzająca świeżość od strony Adriatyku. Dla tej trasy naprawdę warto zrezygnować z autostrady i nadrobić parę kilometrów, a widoki na pewno Wam to wynagrodzą :-)
#polako
I wcale jednym z powodów nie są wszechobecni w Chorwacji Polacy! ;))) Polako w języku chorwackim oznacza nic innego jak powoli, bez pośpiechu . I tak jest właśnie w Chorwacji…Czas zdaje się stać w miejscu, nie ma zbędnego pośpiechu, a tempo życia wyznacza natura. Kiedy przyjechałam do Chorwacji usłyszałam od Chorwatów, że za szybko pracuję i powinnam zwolnić. Moje argumenty pt.”Ale przecież jestem w pracy” w ogóle na nich nie działały, odpowiedzieli tylko – Polako!
#widoki
Nie będę się tu rozpisywać o widokach, bo na nie po prostu trzeba patrzeć. Dołączam zdjęcia – myślę, że dalszy komentarz jest zbędny. Uživajte! ;)))
#muzyka
Kocham Chorwatów za to, że nie ulegają kulturze Zachodu i tak wytrwale pielęgnują swoje tradycje, kulturę i język. Strasznie podoba mi się to, że w klubach leci chorwacka muzyka, a “obcobrzmiące dźwięki” pojawiają się raz na sto piosenek. Ba! Nawet młodzi ludzie w swoich samochodach słuchają tylko i wyłącznie chorwackiej muzyki. Warto zaznaczyć, że nie są to tylko popowe przeboje, ale i utwory wykonywane przez chorwackie klapy. Ciekawe, ile takich osób znaleźlibyśmy w Polsce ;)))
Jedna z moich ulubionych…
#jedzenie
To kolejny powód, dla którego nie da się nie kochać Chorwacji! Nigdy wcześniej nie usmaczyłam się tak, jak przez dwa miesiące spędzone w Chorwacji. W końcu miałam wystarczająco dużo czasu by dokładnie poznać tę prawdziwą Chorwację od kuchni. Kocham Chorwację za jej świeże, soczyste owoce (szczególnie brzoskwinie i arbuza – kto nie jadł ten trąba!), ryby, owoce morza, chorwacki pršut, ser i wino. No i oczywiście nie mogę zapomnieć o chorwackich słodyczach – fritulach, zawijańcach z migdałami i chorwackim sladoledzie, pyyycha! Czy trzeba czegoś więcej do szczęścia? ;))) ps a najbardziej tęsknię za czarnym risotto!
Na wybrzeżu Chorwacji jedynym “hałasem” jest szum morza i nieustający śpiew cykad czyli chorwackich cvrčków. Ach, ile bym dała by móc przywieźć słoiczek tej ciszy tutaj do Poznania!
#nadmorskie miasteczka
Trochę już świata zwiedziłam, ale nigdzie indziej nadmorskie miasta nie urzekły mnie tak jak w Chorwacji. Uwielbiam błądzić wśród wąskich uliczek, szczególnie już po godzinach, kiedy nie ma tylu turystów. Śmieję się, że zawsze szukam prawdziwego “smrodu” miasta. Nie znoszę podróżowania i odkrywania nowych miejsc zgodnie z tym, co narzuci mi jakiś przewodnik. Czasem zamiast zwiedzania kolejnego kościoła, lepiej udać się na miejscowy targ, porozmawiać z lokalnym gadułom, zabłądzić, zobaczyć coś naprawdę niecodziennego.
To najważniejsze powody, dla których tak bardzo kocham Chorwację, chociaż pewnie znalazłoby się jeszcze ich sporo :) Mam nadzieję, że kiedyś udacie się do Chorwacji i znajdziecie tam potwierdzenie moich słów.
A teraz chwila na rozmarzenie… ;-) [Film od AlteredStates]
Brak komentarzy