Recenzja: Fotoksiążka od Saal Digital

  • 10 października 2017

W erze cyfrowej coraz rzadziej wywołujemy zdjęcia, mimo tego, że robimy ich tysiąc razy więcej niż w czasach, gdy dysponowaliśmy tylko klasycznymi aparatami analogowymi. Czy pamiętacie jeszcze czasy, kiedy film w aparacie był ograniczony, a każde ujęcie sto razy przemyślane? „Ustawcie się”, „uśmieeech!”, „bardziej w lewo”… Ah! Ileż było radości, kiedy wśród wywołanych zdjęć znalazło się jedno z krzywą miną!;-)

Obecnie pstrykamy ile się da, a karta pamięci pozwala nam na nieskończoną ilość prób i błędów. Możemy robić głupie miny i nikt nam nie powie, że to marnotrawstwo, no i przede wszystkim możemy fotografować wszystko, co nam się tylko podoba. Ostatecznie otrzymujemy tysiące zdjęć, które zgrywamy na komputer, by następnie o nich…zapomnieć. Niestety, gorzka prawda. A jednak miło jest czasem chwycić stary album, taki sprzed dziesięciu czy piętnastu lat, by powspominać gdzie to się nie było i pośmiać się trochę z naszych fryzur i oldschoolowych stylówek. Ja rzeczywiście jestem trochę sentymentalistą, dlatego staram się na bieżąco część zdjęć wywoływać, choć zawsze towarzyszy temu mnóstwo dylematów, bo w końcu ciężko wybrać sto czy dwieście zdjęć z trzech tysięcy, które są równie wspaniałe i ważne ;-)

Od kilku lat dodatkową motywacją są niewątpliwie firmy, które oferują nam różnego rodzaju usługi fotograficzne, nie ograniczając się tylko do tradycyjnych odbitek, dzięki czemu swoje wspomnienia możemy przenieść także na kubki, poduszki, puzzle, płótna, kalendarze itd. Jednak moim ulubionym fotoproduktem jest bez wątpienia fotoksiążka. Niedawno otrzymałam możliwość przetestowania właśnie takiej fotoksiążki, tym razem od firmy  Saal Digital. Jako że dopiero co wróciłam z prawie trzymiesięcznego pobytu w Chorwacji, postanowiłam, że w testowanym produkcie umieszczę zdjęcia z tego wyjazdu.

Zacznijmy od początku, czyli od samego procesu tworzenia. Na stronie Saal Digital należy pobrać kreator, jednakże bardziej zaawansowani i wtajemniczeni mogą swój projekt  wykonać w Adobe  Photoshop lub Indesign i później wysłać go w formacie pdf do realizacji. Sama korzystałam z dedykowanej aplikacji, która jest bardzo czytelna i prosta w obsłudze. Po włączeniu aplikacji wyświetla nam się menu, w którym należy wybrać produkt, który chcemy zaprojektować, a w kolejnym kroku ustalamy jego parametry. Tutaj możemy wybrać rodzaj okładki, papier matowy lub błyszczący, opakowanie, ilość stron itd.  Następnie przechodzimy już do samego projektowania, istnieje również możliwość “poproszenia” aplikacji by stworzyła album za nas. Jak się domyślacie, zdecydowałam się na samodzielny projekt, w końcu nie mogłam sobie odebrać takiej frajdy, ponadto lubię mieć to ostatnie słowo ;-) Wybrałam 40-stronicową fotoksiążkę w układzie poziomym, w formacie 28×19, okładka i papier matowe.  W kreatorze możemy wybierać różne układy, tła, kliparty czy gotowe kompozycje. Istnieje również możliwość edycji umieszczanych zdjęć (przycięcie, odbicie, kontrast, nasycenie itd.) Kiedy już stworzymy swój album należy dodać go do koszyka i cały proces zamawiania oraz płatności odbywa się również z poziomu tej aplikacji. Ogólnie projektowanie przebiega dość sprawnie, jednakże kilka razy mój kreator się zawiesił i pokazał błąd, co trochę spowolniło moją pracę, niemniej ostatecznie potrzebowałam około trzech godzin na stworzenie zadowalającej mnie książki. Niestety płatność jest możliwa tylko przez Paypal lub przy pomocy karty kredytowej, co dla niektórych może być uciążliwe. Zamówienie złożyłam w środę, a we wtorek kurier dostarczył mi paczkę. Biorąc pod uwagę weekend i fakt, że firma znajduje się w Niemczech, przesyłka dotarła do mnie bardzo szybko.

Przyjrzyjmy się zatem produktowi…Rzeczywiście kiedy otworzyłam paczkę (swoją drogą bardzo misternie zapakowaną) byłam miło zaskoczona i widząc już samą okładkę wiedziałam, że to na pewno nie jest mój ostatni produkt od Saal Digital. Z zewnątrz fotoksiążka prezentuje się naprawdę wspaniale, mogę nawet powiedzieć, że wygląda wytwornie ;-) Cieszę się, że wybrałam matową okładkę, ponieważ nie zostają na niej odciski palców, choć liczę się z tym, że może się ona okazać mniej trwalsza od tej lakierowanej. Strony wewnętrzne są grubsze, dzięki czemu nie są tak podatne na uszkodzenia. Jednak najbardziej spodobało mi się panoramiczne łączenie stron, dzięki któremu nie tworzy nam się zgięcie na środku książki. Jakość zdjęć jest również na bardzo wysokim poziomie, w zasadzie nie dostrzegam różnic pomiędzy zdjęciem wyświetlanym na monitorze a tym w fotoksiążce. Fotografie mają świetną ostrość i są bardzo dobrze nasycone. Rzeczywiście największe wrażenie robią zdjęcia  zajmujące całą stronę lub dwie.

W przeszłości korzystałam z ofert innych firm konkurencyjnych i naprawdę różnica w jakości jest kolosalna. Oczywiście produkty Saal Digital są nieco droższe niż u innych producentów, niemniej uważam, że warto zapłacić trochę więcej, by mieć tak wspaniałą pamiątkę na przyszłość. Naprawdę ogląda się z wielką przyjemnością! Sama już rozglądam się za kolejnym produktem od Saal Digital i mam nadzieję, że Wy również się na niego zdecydujecie po przeczytaniu tego posta ;-) Szczerze zachęcam Was do zapoznania się z ofertą tej firmy!

 

 

2 komentarze
Napisz odpowiedź