Na walizkach

Korfu: Kawałek nieba na ziemi

  • 4 października 2015

Na przekór wszystkim mediom zalewającym nas ogromem informacji dotyczących kryzysu i rosnącej fali uchodźców w Grecji, ostatecznie postanowiliśmy spędzić swoje małe wakacje właśnie w starożytnej Helladzie. W końcu do odważnych świat należy, a co! Gdyby człowiek miał się tak tym wszystkim przejmować, to nie wysunąłby nawet nosa za próg swojego domu, a chyba nie o to w życiu chodzi ;-)

Decyzja podjęta! Kierunek – Grecja! Ale gdzie dokładnie chcielibyśmy jechać? To może na jakąś wyspę? Po obejrzeniu kilkudziesięciu katalogów i stron internetowych, pełnych bajkowych fotografii z turkusową wodą na pierwszym planie, wciąż nie było łatwo z podjęciem decyzji. W końcu jak można wybrać tę jedną jedyną z kilkuset greckich wysp?! Czas gonił, a my wciąż nie mogliśmy się zdecydować. Ostatecznie wybór padł na niepozorne, maleńkie Korfu :-)

Korfu to druga co do wielkości wyspa w archipelagu Wysp Jońskich. Ma zaledwie 600 km² i ok. 110 tysięcy mieszkańców, z czego jedna trzecia żyje w samej stolicy. Pomimo swoich niewielkich rozmiarów już od zarania dziejów wyspa cieszyła się dużym powodzeniem. Dzięki nieznacznej odległości od Włoch, Korfu już w czasach rzymskich było bardzo popularnym miejscem wypoczynku. W końcu na Korfu jest co podziwiać. Kto miał okazję poznać gorące, surowe wyspy Morza Egejskiego (w moim przypadku było to Rodos), będzie mile zaskoczony bogatą roślinnością tego regionu. Na tej niewielkiej wyspie rośnie aż 4,5 miliona drzewek oliwnych i około 5 milionów cyprysów! Nic więc dziwnego, że wyspa przez wielu określana jest jako “Zielona Wyspa”. Natomiast sami Grecy nazywają swoją wyspę Kerkyrą. Nazwa ta pochodzi od imienia greckiej nimfy – córki boga rzek Asoposa i rzecznej nimfy Metope. Mocarny bóg mórz – Posejdon, porządnie się w niej kiedyś zadurzył. Pewnego dnia porwał swoją wybrankę i sprowadził ją na dotąd nieznaną nikomu wyspę, którą potem nazwał imieniem ukochanej. Z kolei bardziej nam znana nazwa – Korfu, pochodzi od słowa korifai (wzgórza) i odnosi się nie do górzystej północy wyspy, a raczej do dwóch pagórków w stolicy, na których zbudowano dwie twierdze.

Stara Forteca
Główne miasto, a zarazem stolica, nosi tę samą nazwę co wyspa – Korfu (Kerkira). Leży ono na wschodnich krańcach wyspy. Spacerując wąskimi, brukowanymi uliczkami Starego Miasta możemy odbyć prawdziwą podróż w czasie. Wszystko za sprawą burzliwej historii Korfu, które wielokrotnie zmieniało władców. Oczywiście każdy z nich musiał zostawić po sobie jakiś ślad, dlatego teraz przechadzając się po stolicy możemy poczuć się bardziej jak w jednym z zachodnioeuropejskich miast niż jak w typowym dla greckich wysp mieście z białymi domami ;-) Jednak to wszystko sprawia, że centrum Starego Miasta jest prawdziwą perełką architektoniczną. Nic więc dziwnego, że w 2007 roku miasto Korfu zostało wpisane na listę UNESCO. Koniecznie trzeba zobaczyć: Stara Forteca (Palaio Frourio), Esplanada – park, w którym znajduje się jedyne w Grecji pole do krykieta – pozostałość po Brytyjczykach, pałac św.Michała i św.Jerzego znany też jako Pałac Królewski (Palaia Anaktora), Liston – ulica pełna urokliwych kawiarenek, która powstała na życzenie samego Napoleona i miała przypominać paryską ulicę rue de Rivoli, kościół św. Spirydona – patrona wyspy, Nowa Forteca (Neo Frourio). Najbardziej zachęcam wszystkich do wdrapania się na Starą Fortecę skąd rozpościera się piękny widok na „czerwone dachówki miasta” i port.
Na południe od miasta Korfu rozciąga się półwysep Kanoni, który jest jednym z obowiązkowych punktów programu i to z kilku powodów! Z plaży w Kanoni możemy podziwiać słynną wysepkę Pondikonissi, znaną również jako Mysia Wyspa. Skąd ta druga nazwa? Na szczęście tym razem nikt nie zapłacił za nią życiem, jak to było w przypadku króla Popiela. Pochodzenie nazwy zdaje się być dość oczywiste – podobno wysepka widziana z dużej odległości przypomina swoim kształtem właśnie mysz. Jednak z tą małą wysepką związana jest jeszcze jedna legenda, która głosi, że Pondikonissi to łódź Odyseusza zamieniona przez Posejdona w kamień, w ramach zemsty za oślepienie jego syna Polifema. Warto zatrzymać się jeszcze na chwilę na półwyspie by poobserwować startujące i lądujące samoloty na pobliskim pasie startowym. Niezapomniane wrażenia gwarantowane, szczególnie jeśli znajdziemy się “bezpośrednio” pod samolotem :-) Z południowym krańcem półwyspu sąsiaduje Vlacherna – chyba najsłynniejsza tutaj wysepka, gwiazda pocztówek i wszystkich możliwych pamiątek. Niemal całą powierzchnię wysepki zajmuje lśniący w słońcu biały klasztor Paraya.
Klasztor Paraya

Po intensywnym zwiedzaniu polecam udać się na zachodnie wybrzeże, gdzie w sekundę zapomnicie o wszystkich zmartwieniach i poczujecie się jak w RAJU! Nie przesadzam, wiem co mówię :)) Grzechem byłoby odpoczywać na Korfu i nie odwiedzić Paleokastritsy (ok. 15 km od stolicy). Mimo tego, że jest to jedno z najbardziej zatłoczonych  miejsc na wyspie, BEZWZGLĘDNIE trzeba tu przyjechać. Dla mnie – najpiękniejsze miejsce na całym Korfu! Kiedy już znajdziecie się na miejscu, nie będziecie w stanie uwierzyć, że tak piękne miejsce jest tuż na wyciągnięcie waszej ręki. Piękne zatoczki niczym z folderów reklamowych (bez żadnej ingerencji Photoshopa!), klify, jaskinie, turkusowa woda, dzikie plaże… Ach, chwilo trwaj!

Paleokastritsa
Balkon na Morze Jońskie

Ale to nie koniec wrażeń. Nieco dalej na północ od Paleokastritsy znajduje się kolejne arcydzieło natury – Canal d’Amour koło miejscowości Sidari. Charakterystyczne dla tego miejsca formacje skalne powstały w wyniku erozji eolicznej i korazji. Najsłynniejszą z formacji jest właśnie Kanał Miłości. Jedna z legend głosi, że para, która przepłynie razem przez kanion pozostanie ze sobą już na zawsze. Inna zapewnia, że jeśli panna podczas kąpieli w wodach Kanału Miłości pomyśli o wymarzonym mężczyźnie, spotka go jeszcze w te wakacje! Czy potrzebujecie czegoś więcej na zachętę? ;-)

Formacje skalne w Sidari

Przedstawiłam Wam te najczęściej odwiedzane miejsca na wyspie i według mnie – najpiękniejsze, jednak warto pamiętać, że podróżując po Korfu bocznymi drogami można odnaleźć wiele malowniczych, pełnych spokoju i ciszy miejsc, gdzie jedynym słyszalnym dźwiękiem są wszędobylskie cykady. Nie bójcie się czasem zabłądzić! :-)

Brak komentarzy
Napisz odpowiedź